Nikt nie jest prorokiem nawet z własnym okiem, nie wspominając już, że we własnym kraju, czy choćby mieście, albo chociaż bloku.
Takim też prorokiem, jak się po półtora roku okazało, nie była moja okulistka. Nie oślepłam, jak wieszczyła. A powinnam, przynajmniej dla własnego dobra! Oszczędziłoby to mi stresu oglądania swego odbicia w lustrze. Odbicia, które niby nierzeczywiste, ale dające do myślenia. Odbicie bowiem zyskało na masie, osiągając masę krytyczną, tak krytyczną, że wyszło poza ramy, a ja nie mogłam już na siebie patrzeć bezkrytycznie. I tak oto przez dwa miesiące pobiłam rekord świata w traceniu masy i zyskiwaniu zdrowia równocześnie. Podczas, gdy obwody malały wraz z poziomem cholesterolu n.p.m., odwrotnie proporcjonalnie zachowywało się morale i zawziętość, podsycane hojnie wyjącą zawartością szafy.
Wśród łachów ukrył się wabik, który zastawiłam sama na siebie. Dżinsy Desigual! Uwielbiam dżinsy, lubię Desigual, ale ich wspólny owoc lędźwi i dizajnu w postaci dżinsów haftowanych, dziurawych, podszywanych, przeszywanych i co tylko, przeszło z hukiem wszelkie pojęcie.
Wśród łachów ukrył się wabik, który zastawiłam sama na siebie. Dżinsy Desigual! Uwielbiam dżinsy, lubię Desigual, ale ich wspólny owoc lędźwi i dizajnu w postaci dżinsów haftowanych, dziurawych, podszywanych, przeszywanych i co tylko, przeszło z hukiem wszelkie pojęcie.
Nie bez znaczenia jest również to, jak zauważyła Wasiuczyńska, że, zdaje się, stoję z Kaczką, bynajmniej nie lekarską, u >>przedproża sławy o zasięgu międzykontynentalnym i w muskularnych ramionach Tyrmanda. No i wobec takich niecnych zamiarów świata i wielkich martwych, nie mogę być obojętną i grubą. Nie wiem jak długie świat ma ramiona, ale może zdarzyć się tak, że nie zdoła mnie objąć.
Co należy zrobić więc, by schudnąć w sposób tak spektakularny całe 9 kilo w dwa miesiące? To proste - mieć kochanka! Niemniej zdając sobie sprawę, że kochanek to towar deficytowy i rozchwytywany pod ladą, polecam mniej problematyczną konsumpcję pomelo. Pomelo syci tak bardzo, że nie odczuwa się głodu. Ma więcej witaminy C niż cytryna i więcej potasu niż pomidory. No i stanowi antidotum na skrobię, wypełnia żołądek i posiada enzymy wpływające na spadek masy.
Oczywiście pomelo nie sprawdzi się, gdy jest dodatkiem do trzech dań głównych jako deser. Jadłam to co zwykle, ale w małych ilościach, ale wyrzekłam się słodyczy. Zdradziłam je podle i rzuciłam bezwzględnie z dnia na dzień. W moim przypadku to tak, jakby dać sobie zrobić operację plastyczną na żywca. Niby wykonalne, ale lekka panika jest.
Efekt jest połowicznie powalający, albowiem na razie okulistka wygrywa w proporcjach 2:1. Jestem na półmetku amputacji gabarytów.
A to wszystko for you, kręgosłupie! Ty wredna poczwaro! Niewdzięczniku! Żebyś nie musiał nosić tych worów z tłuszczem i potem jęczeć, że cię coś boli i strzyka. I tak masz dość po codziennym rzucaniu cie na matę i wyduszaniu ostatnich soków i dysków.
A'propos dysków. Pora na pean żebraczy!
Co należy zrobić więc, by schudnąć w sposób tak spektakularny całe 9 kilo w dwa miesiące? To proste - mieć kochanka! Niemniej zdając sobie sprawę, że kochanek to towar deficytowy i rozchwytywany pod ladą, polecam mniej problematyczną konsumpcję pomelo. Pomelo syci tak bardzo, że nie odczuwa się głodu. Ma więcej witaminy C niż cytryna i więcej potasu niż pomidory. No i stanowi antidotum na skrobię, wypełnia żołądek i posiada enzymy wpływające na spadek masy.
Oczywiście pomelo nie sprawdzi się, gdy jest dodatkiem do trzech dań głównych jako deser. Jadłam to co zwykle, ale w małych ilościach, ale wyrzekłam się słodyczy. Zdradziłam je podle i rzuciłam bezwzględnie z dnia na dzień. W moim przypadku to tak, jakby dać sobie zrobić operację plastyczną na żywca. Niby wykonalne, ale lekka panika jest.
Efekt jest połowicznie powalający, albowiem na razie okulistka wygrywa w proporcjach 2:1. Jestem na półmetku amputacji gabarytów.
A to wszystko for you, kręgosłupie! Ty wredna poczwaro! Niewdzięczniku! Żebyś nie musiał nosić tych worów z tłuszczem i potem jęczeć, że cię coś boli i strzyka. I tak masz dość po codziennym rzucaniu cie na matę i wyduszaniu ostatnich soków i dysków.
A'propos dysków. Pora na pean żebraczy!
DYSKopaci, DYSKobole!
Co ja tutaj dziś pier...
Dziś wyjawię swoją wolę-
w DYSKurs z wami się więc włączę
DYSKografią swą w DYSKoncie.
Wszystkich Was do łona tulę,
cierpiąc wszak na DYSKalkulię
nie dam rady zliczyć wszystkich,
którzy do mnie dzisiaj przyszli.
DYSKotekowicze mali
pewnie bardzo się starali,
by zarzucić sobie DYSKiem
poszli tańczyć więc na DYSKę.
DYSKonterzy, ci furiaci,
poszli pewnie gdzieś na spacer
i promują elegancję,
kamuflując DYSKordancję.
DYSKdżokeje na swych klaczach
pędzą pewnie dziś do sracza
z DYSKomfortem, acz DYSKretnie,
DYSKantysta zaklnie szpetnie.
Wkładam DYSK do DYSKofonu
lecz co płynie po pokoju?!
DYSKant słychać eunuchowy
z DYSKu, który prawie nowy.
DYSK mój L5 i L1
wyglądają, jakby Wiedeń
odwiedziły wraz z Sobieskim-
to się w głowie mi nie mieści!
Co tam w głowie! Z pleców spada
DYSKów strzały jak armada
dookoła się rozchodzą.
Chwila, Państwo się... rozchodzą?!
Poczekajcie, chwila mała!
DYSKineza mnie dorwała
z DYSKopatią i dystrofią
DYSKutuję filozofo (icznie).
Każdy z Was ma DYSKografię
albo chociaż ma dysGrafię.
A jak nie, to swe DYSKonto
scedujcie na blog ten. PRONTO!
Opuszczając okno bloga
wiedz, że pisze go nieboga,
którą wesprzeć możesz kwotą
i nie zostać dziś idiotą.
Kwota owa, mała, chora
czysty to zysk inwestora
Złoty z VATem, nie majątek.
Wrzuć złotówę na początek!
A teraz czas na okrutną prawdę. Moje porady życiowe, zdradzone tajemnice pomelo i oda ku czci dysku nie były za darmo. Proszę teraz słuchać moich poleceń. By nie ulec DYSKredytacji w oczach autorki, nie narażając się jednocześnie na klątwę DYSKeratozy i by uniknąć wpisania na czarna listę na jej archaiczną DYSKietkę, a co najważniejsze, by nie zDYSKwalifikowac Kręgosłupa Oralnego w biegu po statuetkę Bloga Roku, skazując go na ostatnie miejsce w gronie blogów, i tu uwaga! publicystycznych (tak tak, tu mnie relokowano), uprasza się o :
A dlaczego startuję? To proste! BO MOGĘ! :)))))))
Filmik nie odtwarza się na innych stronach niż You Tube, ale obejrzyjcie, naprawdę warto:
klik!
I
I
I
V
https://www.youtube.com/watch?v=tuAPPeRg3Nw
w DYSKurs z wami się więc włączę
DYSKografią swą w DYSKoncie.
Wszystkich Was do łona tulę,
cierpiąc wszak na DYSKalkulię
nie dam rady zliczyć wszystkich,
którzy do mnie dzisiaj przyszli.
DYSKotekowicze mali
pewnie bardzo się starali,
by zarzucić sobie DYSKiem
poszli tańczyć więc na DYSKę.
DYSKonterzy, ci furiaci,
poszli pewnie gdzieś na spacer
i promują elegancję,
kamuflując DYSKordancję.
DYSKdżokeje na swych klaczach
pędzą pewnie dziś do sracza
z DYSKomfortem, acz DYSKretnie,
DYSKantysta zaklnie szpetnie.
Wkładam DYSK do DYSKofonu
lecz co płynie po pokoju?!
DYSKant słychać eunuchowy
z DYSKu, który prawie nowy.
DYSK mój L5 i L1
wyglądają, jakby Wiedeń
odwiedziły wraz z Sobieskim-
to się w głowie mi nie mieści!
Co tam w głowie! Z pleców spada
DYSKów strzały jak armada
dookoła się rozchodzą.
Chwila, Państwo się... rozchodzą?!
Poczekajcie, chwila mała!
DYSKineza mnie dorwała
z DYSKopatią i dystrofią
DYSKutuję filozofo (icznie).
Każdy z Was ma DYSKografię
albo chociaż ma dysGrafię.
A jak nie, to swe DYSKonto
scedujcie na blog ten. PRONTO!
Opuszczając okno bloga
wiedz, że pisze go nieboga,
którą wesprzeć możesz kwotą
i nie zostać dziś idiotą.
Kwota owa, mała, chora
czysty to zysk inwestora
Złoty z VATem, nie majątek.
Wrzuć złotówę na początek!
*Środki uzyskane przez organizatora z głosowania SMS zostaną przekazane Fundacji Dziecięca Fantazja, której celem jest spełnianie marzeń dzieci zmagających się z chorobami zagrażającymi życiu i nieuleczalnymi.
A dlaczego startuję? To proste! BO MOGĘ! :)))))))
Filmik nie odtwarza się na innych stronach niż You Tube, ale obejrzyjcie, naprawdę warto:
klik!
I
I
I
V
https://www.youtube.com/watch?v=tuAPPeRg3Nw
Z wielką przyjemnością i bez DYSKusji oddałam głos na Twój blog (nie chcieli mnie słuchać, to wysłałam SMS, o!). Jesteś wielka (PIÓREM jeno!!), gratuluję zwycięstwa i podziwiam za cd. "Wędrówek..."
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O, ja jestem wielka także ciałem, nie bójmy się tego zjawiska! Wielka jest też radość, Aniko, z Twojego głosu w koszyczku!
UsuńDziekuję! :) Serdeczności!
Onet: Gala Tworcow 2015. Oddales/as glos na Blog http://oralny.blogspot.com. Dziekujemy!
OdpowiedzUsuńI ja również dziękuję, jestem zaszczycona!
No i podziwiam i zazdraszczam :)
Mirabelko, siedlisko wszelkich anomalii medycznych, pójdź w me zmaskulinizowane ramiona! Muah!
UsuńNo to nie DYSkutuję!
OdpowiedzUsuńTak, DYScyplina musi być!
Usuń:**
Jasne, że zagłosuję, tylko muszę zrobić skok na komóry młodzieży... :-)
OdpowiedzUsuńNapadniesz na podstawówkę?
Usuń:**
I przedszkole... ;-P
UsuńTy lisico! :)
UsuńPrzesadziłaś z dyskrecją! Cyfry na górze obok baneru są nieczytable.
OdpowiedzUsuńTo się nazywa właśnie kryptoreklama :)
UsuńW takim razie widzę (i to nie tylko na Twym przykładzie), że nie pozostaje mi nic innego, jak tylko napisać książkę. Bo gdzie się obejrzę, to jakaś blogerka chudnie, by później z godnością prezentować swoje dzieło.
OdpowiedzUsuńNo i fakt, w moim obecnym stanie bym raczej robiła za antyreklamę :)
A co do zgłoszenia ... to za sam ten wiersz powinnaś dostać choć wyróżnienie.
Ale i Ty i ja wiemy, że - choć to perełka - nie jest on materiałem na Insta (niezbyt kolorowy) czy Twit (za długi :)))
Dobrze, że jest Dyrl!ca.
Tam Cię docenią :)
Uściski najmocniejsze Ty mój blogerze nieprzeciętny.
Fidrygauko, dech mi zaparło, krew stanęła w żyłach od tych komplementów.
UsuńFidi, Ty pisz tę książkę, koniecznie. Nie musisz chudnąć, to nie jest warunek konieczny. Chudnie się dopiero do promocji, żeby ładnie wyglądać w radiu :)
Ściskam!!!! :*
PandeMoniu, co za szczęście, że nie masz problemów zdrowotnych z lędźwiami. Jakże trudno byłoby wysmyczyć tak DYSKonały poemat o lędźwiach... ;-)
OdpowiedzUsuńJak nie mam? Właśnie mam największe! Z lędźwiami jest łatwo, bo robi się tu erotycznie, a w te rejony to ja mogę popłynąć nawet wpław i pod górkę :D
UsuńSpędź w mych lędźwiach choćby kwadrans
nie mędź, nie smęć, nie bądź fajans!